Avi: Tak, tak, to ja. Wejdź, jestem Ciebie bardzo ciekaw. Tylko od razu mówię, przechodzimy na „TY”, bez zbędnych ceregieli. Trochę onieśmielona tym 60-lentnim mężczyzną wchodzę do środka. – Mam na imię Iza. Avi: Pasuje do Ciebie. Mów mi Avi. Iza: Czy właściciel antykwariatu mówił Ci o mnie? Avi: Tak, powiedział, że siedziałaś u niego kilka godzin i przeglądałaś Pop Up Booki i że bardzo wypytywałaś o twórcę atlasu. Oto jestem. – śmiech.
Autoportret z dodatkami.
Iza: Tak, zastanawiałam się czy nie kupić „Wielkiej księgi fobii” w wersji pop-up bookowej. Otwierasz, a tam z książki wyłania się gigantyczny pająk. Ale wszystkie dzisiejsze pop-up booki są wycinane mechanicznie. Twój atlas jest robiony ręcznie to dla mnie dużo ciekawsze. Avi: Tak, to moje małe dzieła sztuki. Właściciel antykwariatu jest moim przyjacielem, zrobiłem to dla niego w prezencie, żeby przyciągało przechodniów. Ludzie czasami chcą to kupić, ale nikt nigdy nie pytał o mnie, dlatego jestem ciekaw co Ciebie tu sprowadza. Iza: Ha ha, jestem po prostu zdeterminowana bardziej niż inni, żeby kupić ten atlas. – żartuję. Avi: Spójrz tutaj, to cały mój świat, wszechświat. Nic z tych rzeczy nie jest na sprzedaż. Iza: I na co dzień sklejasz te rzeczy do kupy? Avi: Jestem tu codziennie rano, najpierw muszę namalować obraz na zlecenie, podpisuje się pod nim inny artysta, ale dzielimy się pieniędzmi ze sprzedaży, tak zarabiam na życie. Potem idę odebrać dzieci ze szkoły, odrabiam z nimi lekcje i wracam tutaj. Wtedy mam czas, żeby robić te zabawki.
praca Jennifer Khosbin, duchem nawiązująca do ruchomych książek Aviego
Avi: Czy Ty też robisz takie rzeczy? Iza: Nie takie, ale myślę, że polubiłbyś je. To niesamowite, mało jest ludzi, którzy odbierają świat w TEN właśnie sposób, dlatego jak zobaczyłam Atlas to poczułam, że muszę Cię poznać. I widzisz, te prace są takie uniwersalne. Avi: Tak, to chyba wynika ze stanu ducha. Jestem szczęśliwy ze sobą. Poczekaj! Mój duch podpowiada mi właśnie, że nie powinienem wypuszczać Cię bez prezentu. Co powiesz, żebym podarował Ci…(Avi przegląda stary atlas i wyrywa jedną ze stron) …Proszę, Ocean Spokojny. Tylko Ty i On. Hymm, czegoś mi brakuje. Potrzebna jesteś Ty. Zaraz znajdę Cię wśród moich plastikowych ludzi. Iza: Wykonujesz ich sam? Avi: Nie miałbym tyle frajdy. Mnie bawi łączenie rzeczy, które w pracowni mam. Znajduję te przedmioty w różnych miejscach, zawsze czuję, że po prostu musze je mieć, a potem, jak robię jakąś instalację to już kwestia chwili, to skojarzenie łączy mi się z innym i sklejam je ze sobą na gorący klej. Plastikowych ludzi zamawiam przez Internet. Produkuje ich niemiecka firma, razem z modelami żołnierzy itp. A papierowe statki wykonuje moja matka. Jest już wiekowa, lubi czuć się potrzebna więc mówię jej, że te statki są niezbędne do mojej pracy i, że jej pomoc jest bezcenna. Jako podstawę najczęściej wykorzystuję stare atlasy. Iza: A puszki po tuńczyku? Avi: Tak, sporo ich używam, przyzwyczaiłem się już, żeby codziennie zjeść przynajmniej jedną, bo inaczej zabraknie mi budulca. A tu mam skórę węża, naciągam ją, kiedyś na pewno mi się do czegoś przyda. Ale zdarza się czasami, że po prostu biorę nożyk i wycinam w książkach nowe historie. Proszę bardzo, prezent gotowy, ale poczekaj, coś mi mówi, że powinienem zrobić do niego opakowanie…
Iza: Nie myślałeś, żeby zrobić wystawę tych instalacji? Avi: Nie mam takiej potrzeby. Nie dokumentuję ich i nie mam strony internetowej. Wolę robić z nich prezenty przyjaciołom. To zabawne, bo czasami oni pytają mnie, czy mogą wykorzystać te prace w swoich projektach i moje podarunki nabierają rozgłosu. Ostatnio np. nieświadomie zrobiłem okładkę płyty mojemu przyjacielowi, który jest znanym izraelskim muzykiem. Te rzeźby dzięki ludziom, którym je daję trafiają gdzieś w przestrzeń, której mogą je oglądać również inni. To mi się właśnie podoba. Puszczam to w świat nie mając pojęcia jaki będzie obrót spraw. Wystawy byłyby nudne. Iza: Mi tez się to bardzo podoba. Dzięki temu czuję się wyjątkowo, że mogę tu z tobą siedzieć i w te wszystkie rzeczy się wpatrywać. Avi: Napatrz się bo nie wiadomo gdzie one niebawem skończą. Ok., opakowanie gotowe, dorobiłem ci statek i dokleiłem trochę lądu na wypadek gdyby ocean ci się znudził. Myślę, że to opakowanie jest zbyt ładne, powinienem je czymś jeszcze opakować…. Iza: Byłoby wspaniale gdybyś napisał mi jakąś dedykację. Avi: Och nie, nie umiem pisać dedykacji, powinni tego uczyć w szkołach artystycznych. Oni mi ciągle mówili – rób to, maluj, rzeźb tak. Dobrze, zaraz coś wymyślę, ale nie czytaj przy mnie. A Ty możesz mi pokazać jakieś rzeczy, które robisz? Iza: Mogę poszukać w Internecie. Tu jest moje tekturowe drzewo. Avi: O, wspaniałe. Świetne skojarzenia. Wydrukujmy je i napisz mi na nim dedykację. Iza: Och nie i co mam ci napisać? Avi: Pomyśl. Widzisz, to nie takie proste. Zróbmy tak, ja pójdę do drugiego pokoju i napiszę swoją, a ty tu napisz coś dla mnie. Iza: Zgoda. Avi: Ok., opakowanie też gotowe. Poczekaj, ale ono jest zbyt ładne, trzeba je opakować czymś jeszcze… Podaj mi tamten atlas świata… Oczywiście Avi nie poprzestał na trzecim opakowaniu… |