POWRÓT

Siedziałem i w mękach próbowałem coś wymyślić, deadline był za kilkanaście godzin. Zrobiłem setki szkiców przestrzeni. Miałem ochotę ją w przenośni rozsadzić. Kreśliłem po kartce czerwoną kredką, aż powstało coś na kształt piłki. Jak to zobaczyłem, roześmiałem się. Pomyślałem, że to zabawne, ale nie wierzyłem, że ktoś się na to zgodzi. Dzień później pokazałem rysunek kuratorce, a ona dostała ataku euforii. Tak. W zasadzie tak się chyba zaczął Red Ball Project.

pilka 02

Kurt Perschke: I najśmieszniejsze jest to, że ja wysyłałem do tej fundacji wiele moich prac, byłem nauczycielem akademickim, ale ciągle próbowałem robić projekty, ale zwykle w ogóle mi nie odpisywali. Czasami odpisali, ale to nigdy nie było „TAK”. I w końcu kiedyś sami zgłosili się do mnie.

Iza Rutkowska: Po co?

Kurt: Powiedzieli, że mają kilka ciekawych lokalizacji, w których chcieliby, żebym coś stworzył. Zapytałem dlaczego zgłosili się do mnie, przecież wysłałem im tyle rzeczy i nigdy ich nie chcieli, a kuratorka odpowiedziała, że czekali, aż będą na prawdę dobre i że to jest ten czas.

Iza: Od zawsze wiedziałeś, że będziesz artystą?

Kurt: Nie wiem, czy ktokolwiek może to wiedzieć od zawsze. Jeśli już to chyba bardziej chciałem być naukowcem. Zawsze pochłaniała mnie biologia. Myślałem, że będę pracował w lesie badając jakieś robaki.

Iza: Ale wybrałeś uczelnię artystyczną.

Kurt: Nie tylko, studiowałem różne rzeczy. Ale osobiście uważam, że trudno jest tworzyć nie mając do tego narzędzi ani punktu odniesienia. Wiesz, odpowiedziałbym na to poprzednie pytanie inaczej. Ja zawsze robiłem wszystko, żeby tworzyć, ale nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę artystą.

pilka 03

Iza: Ok., to opowiedz mi czym jest dla Ciebie RedBall.

Kurt: Hymm… Ten projekt jest mną w jakiś sposób. Jeśli to rozumiesz.
…Jest rzeźbą w przestrzeni publicznej. Ale jest też performancem. Po każdym dniu zmienia swoją lokalizację. To powoduje, że ludzie uruchamiają swoją wyobraźnię. Gdzie będzie jutro? Gdzie się podziała? Podchodzą do mnie i mówią – wiem, gdzie powinieneś ją zabrać! I opowiadają mi o jakimś szczególnym dla nich miejscu. Ale plan gdzie pojawi się piłka jest już od dawna rozrysowany przeze mnie. Ten ruch wyzwala niesamowitą energię, a cokolwiek dzieje się z piłką przyciąga nowych ludzi.

Iza: I jak wybierasz te lokalizacje?

To jest dla mnie zawsze bardzo długi proces. Po Sydney piłka krążyła przez miesiąc, a wcześniej ja siedziałem tam pół roku. Przeszedłem pieszo chyba każdą ulicę. Ale wiesz, nie wszędzie da się chodzić, czasami jeżdżę rowerem. W LA dziwili się, gdzie ten koleś chce iść pieszo i dali mi kierowcę. Wszystko zależy od specyfiki miejsca.

Iza: Rozumiem, ale co powoduje, że stawiasz piłkę akurat tu, czy tam?

Kurt: To co mnie najbardziej interesuje to istnienie rzeźby w kontekście konkretnej przestrzeni, ale też interakcja z ludźmi. Czasami kuratorzy chcą podesłać mi zdjęcia, albo mapy z googla, ale to nie działa, ja musze tam być. Poznać kontekst miejsca, sprawdzić światło. Czasami działam trochę jak wykrywacz metalu. W momencie, kiedy jestem w odpowiednim miejscu w głowie zaczyna pikać mi alarm.

Iza: I alarm włączył się między sklepem z papierosami a elektrycznym w Abu Dabi?

Kurt: Tak! To chyba najpiękniejsze miejsce z wszystkich w jakich była piłka. Wiesz, w Abu Dabi prawie nie ma sztuki w przestrzeni publicznej. Nie w takim sensie w jakim ja o tym myślę. Więc jak pojawiliśmy się między tymi sklepami i zaczęliśmy pompować piłkę ludzie byli w jakiejś konsternacji, ale przyjmowali nas bardzo pozytywnie, chodzili w tą i powrotem zdziwieni. Ale to miejsce, ta sytuacja. Tak, to było coś wspaniałego.

http://vimeo.com/43216504

Iza: Nie nudzą Cię reakcje ludzi? Czy nie są wszędzie na świecie takie same?

Kurt: Projekt jest uniwersalny. Ludzie oczywiście reagują podobnie w różnych miejscach, jednak ciekawa jest kwestia proporcji. W Australii ważna jest fizyczność i poczucie humoru. Pewnie dlatego dużo więcej osób bez skrępowania ocierało się o piłkę, dotykało jej, albo przybierało pozy nadające jej zabawnej wymowy. np., że piłka ich przygniata. W Tajpej na pewno podstawową sprawą było zrobienie zdjęcia, w innych krajach była bardziej odbierana jako obiekt sztuki i ludzie przyglądali się jej z palcem na brodzie, kontemplowali. Zwykle reakcje są dość spontanicznie, ale są tacy, którzy nie mogą się odważyć.

Iza: I co z nimi?

Kurt: Wspaniale jest ich obserwować. Nie zapomnę jak w Barcelonie filmowałem z oddali i zauważyłem mężczyznę w garniturze, z teczką. Widziałem, że rozglądał się bo miał wielką ochotę dotknąć piłki, ale sprawiał wrażenie jakby czuł, że mu nie wypada. Więc jak skręcał za róg podszedł tak blisko, że otarł się o nią łokciem. A potem jeszcze upewnił się czy nikt nie widział. To było super śmieszne, a jednocześnie dało mi do myślenia.

Iza: A co z wandalami?

Kurt: Czasami ludzie za bardzo się ekscytują, próbują na siłę wypchnąć ją z jakiejś szczeliny, albo skaczą na nią w kilka osób, ale to bardziej wynika z euforii niż chęci zniszczenia czegokolwiek.

pilka 04

Iza: Nie uważasz, że powtarzalność projektu odbiera mu wyjątkowości? Nie zastanawiasz się, czy nie lepiej było poprzestać na pierwszym razie?

Kurt: Patrzę na ten projekt jako artysta wizualny. Wiesz, on zaczął się wiele lat temu. To nie jest tak, że ciągle jestem w podróży. Przez większą część roku pracuję nad innymi rzeczami w moim studio w Nowym Jorku. Ale raz w roku zwykle jadę gdzieś z piłką. Zawsze gdzieś indziej. Sam wybór miejsca jest dla mnie bardzo twórczy. Tak samo jak ludzie, którzy w danym miejscu spotykają się z piłką. Też robią to po raz pierwszy. Więc unikalny jest tu proces i performance. A nie jak w myśleniu konsumpcyjnym, o kupnie obrazu jeden niepowtarzalny kawałek.

Iza: Ale piłka jest jedna?

Kurt: Tak i nie jest na sprzedaż.

Iza: Jesteś artystą jednego projektu?

Kurt: Hehe. Robię cała masę innych rzeczy. Od dawna próbuję zrobić sobie nową stronę internetową, powrzucać tam nowe rzeczy, ale jakoś nie mogę się zmobilizować…

Więcej o projekcie www.redballproject.com
Wszystkie zdjęcia autorstwa Kurta Perschke.